Droga z Chanii do Paleochory jest równie piękna, jak z Heraklionu. Tym razem mniej morza, a więcej gór. Autobus wspina się wyżej, droga staje się bardziej kręta, węższa. Zaraz za oknem spoglądamy w dół, gdzie widzimy drogę, którą jechaliśmy kilka minut temu. Piękny widok, a wszystko skąpane w słońcu i zielone.
Gdy docieramy do Paleochory, nie mamy pojęcia, że to już koniec. Z tego wszystkiego zostawiłem w nim okulary, do których byłem bardzo przywiązany:( Ale nic to - potem kupię sobie Ray Bany, w torebce Prady za 10 euro:D
Nasz pokój, który już wcześniej sobie zarezerwowaliśmy znajdujemy bez problemu. Nasz grecki kolega i jego mama są bardzo mili. Ku uciesze Madzi domostwo zamieszkuje także rodzina kotów, w tym kilka małych:)
Pokój nie apartamentem, ale dla nas wystarczy - większość dni i tak mamy zamiar spędzać na zewnątrz.
Witaj Paleochoro! Czas na plażę:)