Lotnisko w Heraklionie położone jest prawie przy samym brzegu wyspy, także widok przy lądowaniu jest bardzo ładny. Pierwsze co, trzeba było przestawić zegarki o jedną godzinę do przodu.
Plan jest taki: Jak najszybciej dostać się do Hanii, bo stamtąd ostatni autobus do Paleochory odchodzi o godz. 16. Z lotniska od razu łapiemy lokalny bus do centrum Heraklionu (2 euro za osobę, taxi - ok. 15 euro). Już nam się tu podoba - słoneczko, skutery na ulicach, jakoś tak inaczej. Za 30 min. kierowca wysadza nas w centrum i wskazuje kierunek dworca autobusowego. Mamy szczęście, bo akurat obok nas stanął autokar do Hanii - macham ręką, żeby na nas poczekał i za chwilę jesteśmy w drodze do Hanii.
Droga do tego kurortu jest...cudowna! Nie możemy z Madzią oderwać oczu od szyby: kręta, dwu,trzy-pasmowa droga, przy samym brzegu błękitnego morza, w tle góry, a obok nas skały. Do głowy przychodzi mi myśl...a gdyby tak motorem?
Bardzo dobrze działająca klimatyzacja w końcu nas usypia i czekamy na Hanię.